Friday, July 19, 2019

Autostrada Matki Teresy

Malowany meczet w Tetowie

Ściany malowanego meczetu w Tetowie wyglądają, jakby je kto obwiesił dywanami. Drzwi są zamknięte i nie możemy tam wejść. Ten meczet jest słynną atrakcją miasta, ale my szukamy tekke, miejsca zgromadzeń derwiszów. Jak tam dojechać? Pytamy o drogę mężczyznę szukającego czegoś w koszu na śmieci. Mężczyzna nam wyjaśnia, to tylko dwie ulice dalej. Uśmiech ma tak spokojny, jakby to on sam był derwiszem.
Jedziemy te dwie ulice dalej. Aneta kiedyś już tam była, dawno temu, kiedy jeszcze istniała Jugosławia. Wtedy w tym miejscu była stylowa restauracja, bo komuniści znacjonalizowali tekke (czyli odebrali je derwiszom) i zrobili tam restaurację. Aneta była tam kiedyś na jakimś rodzinnym weselu. Teraz restauracji tam nie ma, otoczony murem teren jest zaniedbany, trawniki niekoszone. Wszedłszy zobaczyliśmy tam grupę ludzi, wśród nich pannę młodą świetnie się prezentującą w białej sukni na tle wiosennej zieleni, harmonizującą z ośnieżonymi wierzchołkami gór.
Czy są tu gdzieś derwisze?” pytamy. „Owszem, są. Ich główny baba mieszka w tym domu”, odpowiada mężczyzna z nalaną twarzą i muzułmańską brodą. „On zaraz będzie szedł do tamtego budynku, idźcie tam, to go spotkacie.” Dom baby zbudowany jest z krzywych belek, wygląda jakby miał kilkaset lat. Po chwili baba w szarym ubraniu i czapeczce derwisza przechodzi we własnej osobie. Podchodzimy do niego, zagadujemy.
Co chcecie wiedzieć?”
Kim są Bektaszi? Czym się różnią od innych derwiszów? Czy można wziąć udział w medytacji?”
Chodźcie.”
Baba prowadzi nas do budynku po drugiej stronie podwórza, sadza za stołem. Na ścianach wiszą portrety brodatych mężczyzn, zapewne derwiszów. Wśród nich zdjęcie kobiety, natychmiast rozpoznawalne - jest to najsłynniejsza w świecie Albanka, w dodatku urodzona w Skopje.
W medytacji mogą brać udział tylko ci, którzy przeszli inicjację. Do zakonu Bektaszi mogą wejść i kobiety i mężczyźni, panuje całkowita równość, tyle że kobiety nie mogą być przewodnikami.”
Nasz rozmówca pokazuje na jedno ze zdjęć na ścianie
Bektaszi baba
To jest mój przewodnik duchowy, obecny dedebaba, głowa zakonu Bektaszi. Mieszka w Tiranie. Przewodnikiem całego zakonu może być tylko mężczyzna żyjący w celibacie. Ja bym nie mógł, bo mam żonę, więc moja miłość jest rozdzielona. Przewodnik całego zakonu musi mieć całą miłość skierowaną ku Bogu. Do zakonu teoretycznie może wstąpić każdy, ale tak naprawdę nie każdy. Sunnici chcą, żeby wszyscy byli sunnitami i żeby wszyscy robili to samo, ale do Bektaszich mogą wejść tylko ludzie o odpowiednim charakterze. Sprawdzamy najpierw, czy ktoś ma charakter zająca, lisa czy lwa. Po trzykroć zachęcamy: przyjdź, przyjdź, przyjdź. Po trzykroć przypominamy: bądź szczery. Za czwartym razem mówimy: nie wracaj. Bez szczerości nie można być derwiszem. A nominalna religia ma drugorzędne znaczenie. Spójrzcie na to zdjęcie: Matka Teresa pośród portretów derwiszów. Ona była katoliczką, ale robiła to, co powinien robić derwisz. Jakie znaczenie ma tu zewnętrzna religia? Bóg jest jeden, a wszyscy ludzie są braćmi.
Tutejsze tekke powstało w szesnastym wieku, kiedy przybył tu derwisz o imieniu Ali Baba, szwagier Sulejmana Wspaniałego. Jego uczniowie zbudowali to tekke i byliśmy w tym miejscu przez stulecia, dopiero komuniści nam to miejsce odebrali. Budynki są zabytkowe, więc w czasach komunizmu zrobiono tu restaurację. W Albanii było jeszcze gorzej, sam dedebaba i kilku najbardziej znanych derwiszów zostało rozstrzelanych. Ale spotkania nadal się odbywały, tylko w prywatnych domach. W czasie ceremonii udawano rodzinne przyjęcie, jeśli wchodziła policja, to na stole pojawiała się wódka i było wesele albo imieniny.
Bektaszi nie unikają alkoholu. Sunnici zakazują alkoholu zupełnie, ale Bektaszi nie, jeśli człowiek panuje nad alkoholem, to alkohol nie jest wrogiem. Może być nawet użyteczny, bo przy alkoholu wychodzi na jaw prawdziwy charakter człowieka.
Kiedy skończył się komunizm, odzyskaliśmy to miejsce, ale naszymi adwersarzami są nie tylko komuniści. Niedawno skrajna grupa sunnitów weszła tu z bronią w ręku i zajęła meczet. Widzieliście tego człowieka z czarną brodą na dziedzińcu? To właśnie jest mój adwersarz.
Portret Matki Teresy na ścianie tekke w Tetowie
Bektaszi są zakonem derwiszów Alawi, to znaczy mają szczególny szacunek dla Alego, zięcia Mahometa. Islam dzieli się na dwa odłamy: sunnitów i szyitów. Szyici nie uznawali władzy kalifów, dla nich przewodnikami byli imamowie, czyli w prostej linii potomkowie Alego. Sunnici też maja zakony derwiszów, na przykład zakon Mevlevi, czyli derwiszów wirujących. Twórcą tego zakonu był Mevlana Rumi, słynny poeta. Ale Rumi stał się derwiszem dopiero, kiedy spotkał na swej drodze Szamsa z Tebryzu, a ten był derwiszem Bektaszi. Twórcą naszego zakonu był żyjący w XIII wieku Hadżi Bektasz, który osiedlił się w dzisiejszej Turcji. Tam przez stulecia było centrum zakonu, ale teraz Republika Turecka nie uznaje derwiszów i centrum zakonu Bektaszi jest w Albanii. W Tiranie znajduje się World Bektashi Centre.”
W czasie naszej rozmowy przychodzą jacyś faceci w czarnych garniturach, jeden z nich ma wielki aparat fotograficzny. Derwisz jest bardzo fotogeniczny, więc Aneta też pyta, czy parę zdjęć może zrobić. Nie ma sprawy, więc Aneta strzela zdjęcie za zdjęciem, sesja portretu podwójnego. Nie zgadniecie, który z nas jest starszy (ja, o dwa tygodnie).
A wspólny język? Derwisz jest Albańczykiem, ale urodzonym w Macedonii, zna więc tutejszy język. Aneta – rodowita Macedonka – może tłumaczyć. Ale chwilami derwisz odzywa się mocno łamaną niemczyzną. Mówi, że w latach osiemdziesiątych pracował w Niemczech i trochę się nauczył.
Pracował w Niemczech? Ja też wtedy byłem w Niemczech i też pracowałem. Byli tam wtedy jacyś Jugosłowianie (wtedy istniała jeszcze Jugosławia). Może któryś z nich był Albańczykiem? I może nawet derwiszem?
Na koniec dostajemy błogosławieństwo. Nie jest to bynajmniej byle krzyżyk machnięty nad głowami. Błogosławieństwo baby derwisza trwało kilka minut, w czasie których trzymał nas za ręce, trajkotał coś po arabsku, kilkakrotnie na nas chuchnął i dał do zjedzenia cukiereczki. Ale jakie to było błogosławieństwo nie wyjaśnił.
Jeszcze tego samego wieczoru jechaliśmy dalej na południe autostradą Matki Teresy, przez góry. Skończył się komunizm, była wiosna, tylko na dalekich szczytach jeszcze śnieg. A ta Matka Teresa najwyraźniej popularna w Macedonii. Wprawdzie nie Macedonka tylko Albanka, nie prawosławna tylko katoliczka, ale czy to ważne? Jest to najsłynniejsza na świecie osoba urodzona na terenie tego kraju. Wszyscy się tu z nią identyfikują, jej imieniem nazywa się autostrady i nawet derwisze pośmiertnie włączają ja do swego grona.


Który z nasz starszy?