NIEWIDZIALNY ŚWIAT
Sanktuarium w Ise |
POD POSTACIĄ LUSTRA
W miejscowości Ise na wschodnim wybrzeżu półwyspu Kii, w podobnym cedrowym lesie, stoi znacznie mniejsza chata, również kryta strzechą. Chata ta jest mniejsza rozmiarami, lecz nie mniej ważna: mieszka w niej we własnej osobie Słońce, czyli Amaterasu. Słońce, które zdaniem Japończyków jest kobietą, normalnie mieszka oczywiście w niebie, a w swej chałupce w Ise obecne jest jedynie pod postacią lustra. Słońce jest przodkinią cesarskiego rodu, to ona osobiście wręczyła swoim potomkom owo lustro jako insygnium cesarskiej władzy. Z tego zapewne powodu zawsze znajdują się pieniądze na regularne przebudowy co dwadzieścia lat. Jedynie w latach 1462 1585, w okresie szczególnie trudnym dla boskich władców, nastąpiła dłuższa, bo 123 letnia przerwa. Teoretycznie Ise Jingu pochodzi z połowy VII wieku, jednakże według tradycji wtedy miała miejsce pierwsza przebudowa, a początki tego zespołu świątynnego sięgają znacznie dalej, bo aż I wieku.
KUPA NA TRONIE
W innym drewnianym budynku w miejscowości Kumano na południowym wybrzeżu półwyspu Kii mieszka brat Słońca, zwany Zawierucha, czyli Susanowo. On też kiedyś mieszkał w niebie, ale był strasznym psotnikiem i raz zrobił kupę na tronie swej dostojnej siostry, ona w to usiadła i za karę zesłała brata na ziemię. Susanowo w końcu zeszedł do podziemi, ale w Kumano jest obecny pod postacią innego przedmiotu, tylko nikt już nie pamięta jakiego. Święty ten przedmiot ukryty jest przed okiem śmiertelników i przez stulecia nikt go nie oglądał. W Kumano w podobny sposób są również obecni rodzice Słońca i Zawieruchy, którzy na początku świata wyłowili Japonię z morza. Ciekawe, że choć Słońce jest teoretycznie najwyższym bóstwem, Kumano było w ciągu wieków znacznie popularniejszym miejscem pielgrzymek. Przez całe stulecia cesarze nie ruszali się prawie z Kyoto, z wyjątkiem właśnie pielgrzymek do Kumano.
CZTERY DOMKI
Honden w Ogata-jinja niedaleko Nagoi |
LISY NA POSYŁKI
W Fushimi Inari Taisha obecna jest Płodność pod imieniem Inari. Ma ona na posyłki lisy, dlatego w Fushimi Inari Taisha hoduje się święte lisy. W całej Japonii są tysiące sanktuariów poświęconych temu bóstwu; w większości z nich żywych lisów się nie hoduje, ale można je natychmiast rozpoznać po ogromnej ilości ustawionych wokół figurek tych zwierząt. Kronika Kojiki nic nie wspomina o Inari, choć jest to jedno z najpopularniejszych bóstw Japonii. Niekiedy identyfikuje się ją z Toyouke, Płodnością Pól Ryżowych, która ma swoje sanktuarium w Ise w pobliżu Słońca. Jest to jednak tylko luźny domysł: religia shinto nie zna teologów, którzy by podobne rzeczy dowodzili.
OSIEM CHORĄGWI
W sanktuarium Usa Hachimangu na wyspie Kyushu obecny jest pod postacią świętego przedmiotu i czci doznaje cesarz Ojin. Był on synem cesarzowej Jingu, która z nim właśnie w ciąży będąc podbiła Koreę. Może dlatego jest on czczony jako bóstwo wojowników, bo za życia podobno wielkich wojen nie prowadził. Jego kult zaczął się sporo po jego śmierci, dopiero około V wieku n.e., odkąd objawił się w mrożących krew w żyłach okolicznościach w miejscowości Usa na Kyushu. Shintoistyczne bóstwa objawiają się swoim wyznawcom tak, jak Matka Boska katolikom. Ojin objawił się w Usa jako dziecię i powiedział, że nazywa się Osiem Chorągwi, czyli Hachiman. Na miejscu objawienia zbudowano wielkie sanktuarium, które później zasłynęło cudami. Hachiman uchodzi za opiekuna samurajów i jest ogromnie popularny, tysiące poświęconych mu sanktuariów stoi w całum kraju. Jedno z największych jest, w Kamakura, średniowiecznej stolicy samurajów.
DWORZANIN CESARZA
Japońskie bóstwa nie tylko objawiają się w niezwykłych okolicznościach, ale czasem też przybierają zwykłą ludzką postać. Bogiem był na przykład Sugawara Michizane, poeta i dworzanin cesarski z czasów Heian, o czym się po niewczasie przekonali jego współdworzanie. Był on niesprawiedliwie zesłany na Kyushu i tam zmarł, a po jego śmierci nieszczęścia zaczęły spadać na dwór w Kyoto. Co rusz to palił się jakiś pałac, a po odbudowaniu na nowiutkiej ścianie korniki wygryzały wiersz zesłanego poety. Aby zażegnać nieszczęścia cesarz kazał wybudować sanktuarium Kitano Temmangu w Kyoto i drugie w miejscu śmierci wygnańca na Kyushu. To poskutkowało; odtąd Michizane czczony jest jako bóstwo pod imieniem Tenjin. Jest on do dziś popularny jako opiekun poezji i kaligrafii. W całym kraju jest wiele poświęconych mu sanktuariów, wszystkie nazywają się Temmangu
PROPAGANDA PAŃSTWOWOTWÓRCZA
Wnętrze heiden w Ogata-jinja. Widoczny w centrum gohei, specjalnie złożony papier oznaczający obecność bóstwa. Za nim widoczny honden. |
POLETKA RYŻU
Boskim opiekunem kraju pod najzupełniej ludzką postacią jest oczywiście tenno, czyli cesarz. Niezależnie od politycznej funkcji musi on odprawiać cały szereg rytuałów, aby pomyślność nie opuściła kraju. Musi na przykład własnoręcznie uprawiać dwa małe poletka ryżu, aby krajowi zapewnić dobre plony. Musi składać bogom ofiary z tego własnoręcznie wyhodowanego ryżu. A co roku na terenie pałacu budowana jest chata z nieokorowanego drewna, wewnątrz której cesarz wykonuje obrzędy okryte tajemnicą i nieznane nikomu.
NIEDOPUSZCZALNA NIEDYSKRECJA
Temizuya, pojemnik z wodą do przepłukiwania ust. |
UCZTA Z BOGAMI
Przybyszy spoza Japonii uderza lśniąca czystość sanktuariów. Utrzymanie czystości to jeden z podstawowych elementów rytuału, wszystkie większe sanktuaria są co dzień czyszczone i co dzień na drewnianych podstawkach ustawiane są nowe ofiary. W ofierze można składać różne rzeczy: żywność, kwiaty, gałązki świętego drzewa sakaki, papier, czystą wodę, ryżowe wino. Duże sanktuaria mają odpowiedzialnych za utrzymanie czystości kapłanów, mniejsze są pod opieką mieszkających w pobliżu świeckich. Czystość i oczyszczenie to motywy pojawiające się bardzo często w obrzędach shinto. Wierny powinien stawać przed obliczem bóstwa "z czystym sercem", idąc tam więc dokonuje rytualnego oczyszczenia. Zazwyczaj sprowadza się to do obmycia rąk i przepłukania ust w wodzie stojącej w pojemniku ustawionym w tym właśnie celu w pewnej odległości przed przybytkiem. Niektórzy przed odwiedzeniem sanktuarium stosują post od rana i biorą rytualną kąpiel. Nikt nie ma obowiązku regularnego odwiedzania sanktuarium, wierni przychodzą tam tylko wtedy, gdy sami czują potrzebę. Często celem wizyty jest tylko milcząca modlitwa ze złożonymi rękami, kończona głośnym klaśnięciem, głębokim ukłonem i wrzuceniem monetki do skarbony. Można też ustawić wotywną tabliczkę lub figurkę zakupioną w sklepiku z dewocjonaliami. Tylko w szczególnie ważnych sytuacjach, takich jak ślub, narodziny dziecka lub kupno samochodu, prosi się kapłana o poprowadzenie ceremonii. Kapłan zna odpowiednie starojapońskie modlitwy, wie też jakie gesty należy wykonywać. Wszelkie większe obrzędy tego rodzaju, w których zwykle bierze udział większa liczba osób, kończą się naorai, czyli "ucztą z bogami". Jest to obrzęd, którego uczestnicy zbierają się przy najświętszym przybytku i każdy po kolei upija łyk z podanej przez kapłana czarki ryżowego wina ofiarowanego uprzednio bóstwu. Wierni spodziewają się bliżej niesprecyzowanej opieki, ale nie powinni prosić bóstwa o pomoc w konkretnej sprawie. Modlitwy we własnej intencji uważane są za egoizm, który kala serce, a wierny powinien przychodzić przed oblicze bóstwa z czystym sercem.
W ABSOLUTNEJ CIEMNOŚCI
Kapłan shinto w czasie ceremonii. |
CZERWONE SPODNIE
Funkcją kapłana jest wyłącznie poprawne wykonywanie skomplikowanych obrzędów i wypowiadanie modlitw w języku starojapońskim; jest to zawód dziedziczony z pokolenia na pokolenie. W niektórych sanktuariach dynastie kapłańskie sięgają daleko w głąb historii. Na przykład w Izumo Taisha kapłani pochodzą z rodziny Senge od siedemnastu pokoleń, a przedtem była doroczna rotacja między rodami Senge i Kitajima. W Usa Hachimangu dynastia trwa podobno nieprzerwanie od momentu powstania przybytku w VIII wieku, czyli od czterdziestu pokoleń, a w Aso-jinja jeszcze dłużej, bo od dziewięćdziesięciu pokoleń, czyli od 481 roku przed naszą erą. Generalnie kapłan shinto nazywa się kannushi, ale istnieją różne rangi kapłańskiego stanu. Główny kapłan świątyni nosi tytuł guji, może mieć on jednego lub więcej pomocników zwanych negi. Dziewczęta z parafii do momentu małżeństwa mogą pełnić funkcję miko, których zadaniem jest wykonywanie świętych tańców kagura, a na co dzień asysta przy większych ceremoniach. Kapłani w czasie ceremonii noszą śmieszne ubiory o kroju z czasów Heian, miko natomiast noszą białe bluzki i szerokie czerwone spodnie.
CIAŁO BOGA
Miko asystująca przy ceremonii. |
SZNUR ZE SŁOMY
W dużych sanktuariach budynków jest z reguły więcej. Najważniejsze z nich to heiden, czyli sala ofiar kapłańskich, haiden, czyli oratorium przeznaczone dla wiernych, kaguraden gdzie wykonuje się święte tańce, a także święty most nad pobliską rzeką oraz stajnie dla niewidzialnych koni. Podobnie gohei jest najważniejszym symbolem obecności bóstwa, ale często obecne są też inne znaki, takie jak shimenawa, czyli sznur z ryżowej słomy zawieszany pomiędzy słupami torii lub u okapu przybytku (shimenawa zawiesza się też wokół pni świętych drzew), barwne flagi, a także mosiężne lustra (które, jeśli wystawione są na widok publiczny, nie stanowią shintai). Duszą każdej świątyni jest bez wątpienia honden. W większości sanktuariów istnieje wyraźna tendencja do wykorzystania przyrody w celu osiągnięcia efektu estetycznego. Nawet w środku miasta przybytki stoją pośród wiekowych drzew, odcięte od zgiełku codziennego życia. Z reguły panuje tam cisza, zakłócana jedynie szmerem żwiru pod stopami, a latem terkotem cykad pośród cedrów. Jeśli takie położenie nie jest możliwe, co w przypadku mniejszych sanktuariów w wielkich miastach zdarza się często, to przynajmniej (też w miarę możliwości) otacza się je żywopłotem. Nie trzeba być wcale wyznawcą, by obecność w sanktuarium shinto budziła dreszcz niesamowitości. Albo inaczej: by budziła poczucie jakiejś zagadkowej Obecności. Owa estetyczna siła shinto jest największą, a właściwie jedyną siłą tej religii.
ŚWIADOMOŚĆ OBECNOŚCI
Małe sanktuarium w centrum Tokyo |
JĘZYK I UBIORY
Pień drzewa ze sznurem shimenawa. |
WYBRYKI CHULIGANÓW
Tym niemniej nie jest to rytuał martwy, żyje nim do dziś miliony ludzi. Spełnia on wśród Japończyków rolę taką, jaką wśród chrześcijan i muzułmanów spełniają ich święte księgi. Ekscesy z czasów ostatniej wojny, typu wysyłania na śmierć młodych lotników, były wybrykami bandy chuliganów mającymi - jak rozumiem - tyle wspólnego z shinto, co pogromy żydowskie z chrześcijaństwem. Duch shinto stanowi podtekst japońskiej kultury w ciągu całej historii. Świątynie buddyjskie, które w Chinach są zwykle kamienne lub ceglane i często daleko im do czystości, w Japonii niemal zawsze są z drewna i zawsze nieskazitelnie czyste, ze ścieżkami wysypanymi żwirem dookoła. Ceremonia herbaty, w Chinach wykwintna i z użyciem ozdobnych utensyliów - w Japonii nabiera dramatycznej prostoty. A być może i współczesny brak postępów w propagowaniu chrześcijaństwa ma swój związek z japońskim rozumieniem szacunku dla świętości: wielkie-pseudo gotyckie kościoły, gdzie wchodzi się z butami (Japończyk wchodząc do miejsc kultu takich jak świątynia buddyjska, sanktuarium shinto, czy nawet do czyjegoś domu zdejmuje buty) nie kojarzą się mieszkańcom tego kraju z miejscem czci Bożej Obecności.
Twórcy rytuału musieli sobie zdawać sprawę jaki efekt ma on na współczesnych. Ciekawe jednak, czy zdawali sobie sprawę, jak dalekosiężny będzie jego efekt w czasie.
Więcej na temat sztuk Japonii w mojej książce "CZARKA GORZKIEJ HERBATY"