Friday, February 10, 2023

Shinto - religia bez dogmatów

NIEWIDZIALNY ŚWIAT

Sanktuarium w Ise
W miejscowości Izumo zachodnim wybrzeżu wyspy Honshu, w lesie gigantycznych cedrów, stoi kryta strzechą drewniana chałupa. Niebylejaka to chałupa, już same rozmiary zdumiewają: wysoka jest ona na 24 metry! Ale to jeszcze nic, kiedyś ta chata była podobno kilkakrotnie wyższa. W ciągu historii była ona kilkakrotnie rozbierana i budowana na nowo, za każdym razem nowa wersja była mniejsza od poprzedniej. W czasach Heian miała ona podobno 48 metrów wysokości, a przed epoką Heian sięgała prawie stu metrów!Tak w każdym razie głosi tradycja. Mieszkańca chaty nie widać, podobnie jak jego domeny, jest nim bowiem Okuninushi, władca niewidzialnego świata wysp japońskich. Raz do roku zwołuje on wszystkie bóstwa do siebie, więc rozmiary domostwa nie powinny nikogo dziwić. Goście zjeżdżają się na niewidzialnych rumakach, dla których zbudowano specjalne święte stajnie.

POD POSTACIĄ LUSTRA

W miejscowości Ise na wschodnim wybrzeżu półwyspu Kii, w podobnym cedrowym lesie, stoi znacznie mniejsza chata, również kryta strzechą. Chata ta jest mniejsza rozmiarami, lecz nie mniej ważna: mieszka w niej we własnej osobie Słońce, czyli Amaterasu. Słońce, które zdaniem Japończyków jest kobietą, normalnie mieszka oczywiście w niebie, a w swej chałupce w Ise obecne jest jedynie pod postacią lustra. Słońce jest przodkinią cesarskiego rodu, to ona osobiście wręczyła swoim potomkom owo lustro jako insygnium cesarskiej władzy. Z tego zapewne powodu zawsze znajdują się pieniądze na regularne przebudowy co dwadzieścia lat. Jedynie w latach 1462 1585, w okresie szczególnie trudnym dla boskich władców, nastąpiła dłuższa, bo 123 letnia przerwa.  Teoretycznie Ise Jingu pochodzi z połowy VII wieku, jednakże według tradycji wtedy miała miejsce pierwsza przebudowa, a początki tego zespołu świątynnego sięgają znacznie dalej, bo aż I wieku.

KUPA NA TRONIE

W innym drewnianym budynku w miejscowości Kumano na południowym wybrzeżu półwyspu Kii mieszka brat Słońca, zwany Zawierucha, czyli Susanowo. On też kiedyś mieszkał w niebie, ale był strasznym psotnikiem i raz zrobił kupę na tronie swej dostojnej siostry, ona w to usiadła i za karę zesłała brata na ziemię. Susanowo w końcu zeszedł do podziemi, ale w Kumano jest obecny pod postacią innego przedmiotu, tylko nikt już nie pamięta jakiego. Święty ten przedmiot ukryty jest przed okiem śmiertelników i przez stulecia nikt go nie oglądał. W Kumano w podobny sposób są również obecni rodzice Słońca i Zawieruchy, którzy na początku świata wyłowili Japonię z morza. Ciekawe, że choć Słońce jest teoretycznie najwyższym bóstwem, Kumano było w ciągu wieków znacznie popularniejszym miejscem pielgrzymek. Przez całe stulecia cesarze nie ruszali się prawie z Kyoto, z wyjątkiem właśnie pielgrzymek do Kumano.

CZTERY DOMKI

Honden w Ogata-jinja niedaleko Nagoi
W Kasuga Taisha w mieście Nara mieszka w drewnianym domku Amenokoyane, boski przodek rodu Fujiwara. Nie jest to bynajmniej byle duszek, wedle starożytnej kroniki Kojiki odegrał on główną rolę w wywabianiu Słońca, kiedy panienka się na coś dąsała i schowała w jaskini. W Kasuga tak naprawdę stoją obok siebie cztery domki, obecne są tam pod postacią świętych przedmiotów jeszcze trzy inne bóstwa, wszystkie z bliskiego otoczenia mitycznych przodków rodziny cesarskiej. Jeden z tych bogów podróżował podobno na jeleniu, dlatego przy sanktuarium Kasuga hoduje się święte jelenie.

LISY NA POSYŁKI

W Fushimi Inari Taisha obecna jest Płodność pod imieniem Inari. Ma ona na posyłki lisy, dlatego w Fushimi Inari Taisha hoduje się święte lisy. W całej Japonii są tysiące sanktuariów poświęconych temu bóstwu; w większości z nich żywych lisów się nie hoduje, ale można je natychmiast rozpoznać po ogromnej ilości ustawionych wokół figurek tych zwierząt. Kronika Kojiki nic nie wspomina o Inari, choć jest to jedno z najpopularniejszych bóstw Japonii. Niekiedy identyfikuje się ją z Toyouke, Płodnością Pól Ryżowych, która ma swoje sanktuarium w Ise w pobliżu Słońca. Jest to jednak tylko luźny domysł: religia shinto nie zna teologów, którzy by podobne rzeczy dowodzili.

OSIEM CHORĄGWI

W sanktuarium Usa Hachimangu na wyspie Kyushu obecny jest pod postacią świętego przedmiotu i czci doznaje cesarz Ojin. Był on synem cesarzowej Jingu, która z nim właśnie w ciąży będąc podbiła Koreę. Może dlatego jest on czczony jako bóstwo wojowników, bo za życia podobno wielkich wojen nie prowadził. Jego kult zaczął się sporo po jego śmierci, dopiero około V wieku n.e., odkąd objawił się w mrożących krew w żyłach okolicznościach w miejscowości Usa na Kyushu. Shintoistyczne bóstwa objawiają się swoim wyznawcom tak, jak Matka Boska katolikom. Ojin objawił się w Usa jako dziecię i powiedział, że nazywa się Osiem Chorągwi, czyli Hachiman. Na miejscu objawienia zbudowano wielkie sanktuarium, które później zasłynęło cudami. Hachiman uchodzi za opiekuna samurajów i jest ogromnie popularny, tysiące poświęconych mu sanktuariów stoi w całum kraju. Jedno z największych jest, w Kamakura, średniowiecznej stolicy samurajów.

DWORZANIN CESARZA

Japońskie bóstwa nie tylko objawiają się w niezwykłych okolicznościach, ale czasem też przybierają zwykłą ludzką postać. Bogiem był na przykład Sugawara Michizane, poeta i dworzanin cesarski z czasów Heian, o czym się po niewczasie przekonali jego współdworzanie. Był on niesprawiedliwie zesłany na Kyushu i tam zmarł, a po jego śmierci nieszczęścia zaczęły spadać na dwór w Kyoto. Co rusz to palił się jakiś pałac, a po odbudowaniu na nowiutkiej ścianie korniki wygryzały wiersz zesłanego poety. Aby zażegnać nieszczęścia cesarz kazał wybudować sanktuarium Kitano Temmangu w Kyoto i drugie w miejscu śmierci wygnańca na Kyushu. To poskutkowało; odtąd Michizane czczony jest jako bóstwo pod imieniem Tenjin. Jest on do dziś popularny jako opiekun poezji i kaligrafii. W całym kraju jest wiele poświęconych mu sanktuariów, wszystkie nazywają się Temmangu

PROPAGANDA PAŃSTWOWOTWÓRCZA

Wnętrze heiden w Ogata-jinja. Widoczny w centrum gohei,
 specjalnie złożony papier oznaczający obecność bóstwa. Za nim widoczny honden.
Sanktuarium Nikko to nie tylko arcydzieło architektury i snycerki, to także arcydzieło propagandy państwowotwórczej. Shogun Tokugawa Iemitsu uznał, że jego dziad, Tokugawa Ieyasu, był wcieleniem bóstwa zwanego Tosho Daigongen. Dowiódł przecież swych boskich talentów politycznych. Wybudowano więc mu sanktuarium Toshogu w Nikko i kilka mniejszych wszędzie tam, gdzie mieszkali Tokugawowie.

POLETKA RYŻU

Boskim opiekunem kraju pod najzupełniej ludzką postacią jest oczywiście tenno, czyli cesarz. Niezależnie od politycznej funkcji musi on odprawiać cały szereg rytuałów, aby pomyślność nie opuściła kraju. Musi na przykład własnoręcznie uprawiać dwa małe poletka ryżu, aby krajowi zapewnić dobre plony. Musi składać bogom ofiary z tego własnoręcznie wyhodowanego ryżu. A co roku na terenie pałacu budowana jest chata z nieokorowanego drewna, wewnątrz której cesarz wykonuje obrzędy okryte tajemnicą i nieznane nikomu.

NIEDOPUSZCZALNA NIEDYSKRECJA

Temizuya, pojemnik z wodą do przepłukiwania ust.
Trudno jest Europejczykom zrozumieć shinto. Zachowania są niby religijne, ale co to za religia bez teorii zbawienia oraz etycznego kodu postępowania? Starożytna księga zapisująca dawne mity jest tak naprawdę kroniką i choć opisuje przypadki wielu bóstw, innych w ogóle nie wymienia. Bóstw jest razem kilka tysięcy i prawdopodobnie jedno niewielkie pismo teologiczne starczyłoby by wykazać, że wszystkie one są emanacją Jednego Najwyższego. W dodatku kronika Kojiki zaczyna się od stwierdzenia, że na początku samo się stworzyło bóstwo zwane Panśrodkanieba, czyli Amenominakanushi, a potem natychmiast się ukryło. Europejczyk tego nie rozumie, dla Japończyków natomiast rzecz się zdaje być oczywista: shinto nie zna teologii. Wszelkie spekulacje na temat natury bóstw uważane są za niedopuszczalną niedyskrecję. Shinto przekazywane jest z pokolenia na pokolenia wyłącznie jako rytuał skoncentrowany wokół sanktuariów.

UCZTA Z BOGAMI

Przybyszy spoza Japonii uderza lśniąca czystość sanktuariów. Utrzymanie czystości to jeden z podstawowych elementów rytuału, wszystkie większe sanktuaria są co dzień czyszczone i co dzień na drewnianych podstawkach ustawiane są nowe ofiary. W ofierze można składać różne rzeczy: żywność, kwiaty, gałązki świętego drzewa sakaki, papier, czystą wodę, ryżowe wino. Duże sanktuaria mają odpowiedzialnych za utrzymanie czystości kapłanów, mniejsze są pod opieką mieszkających w pobliżu świeckich. Czystość i oczyszczenie to motywy pojawiające się bardzo często w obrzędach shinto. Wierny powinien stawać przed obliczem bóstwa "z czystym sercem", idąc tam więc dokonuje rytualnego oczyszczenia. Zazwyczaj sprowadza się to do obmycia rąk i przepłukania ust w wodzie stojącej w pojemniku ustawionym w tym właśnie celu w pewnej odległości przed przybytkiem. Niektórzy przed odwiedzeniem sanktuarium stosują post od rana i biorą rytualną kąpiel. Nikt nie ma obowiązku regularnego odwiedzania sanktuarium, wierni przychodzą tam tylko wtedy, gdy sami czują potrzebę. Często celem wizyty jest tylko milcząca modlitwa ze złożonymi rękami, kończona głośnym klaśnięciem, głębokim ukłonem i wrzuceniem monetki do skarbony. Można też ustawić wotywną tabliczkę lub figurkę zakupioną w sklepiku z dewocjonaliami. Tylko w szczególnie ważnych sytuacjach, takich jak ślub, narodziny dziecka lub kupno samochodu, prosi się kapłana o poprowadzenie ceremonii. Kapłan zna odpowiednie starojapońskie modlitwy, wie też jakie gesty należy wykonywać. Wszelkie większe obrzędy tego rodzaju, w których zwykle bierze udział większa liczba osób, kończą się naorai, czyli "ucztą z bogami". Jest to obrzęd, którego uczestnicy zbierają się przy najświętszym przybytku i każdy po kolei upija łyk z podanej przez kapłana czarki ryżowego wina ofiarowanego uprzednio bóstwu. Wierni spodziewają się bliżej niesprecyzowanej opieki, ale nie powinni prosić bóstwa o pomoc w konkretnej sprawie. Modlitwy we własnej intencji uważane są za egoizm, który kala serce, a wierny powinien przychodzić przed oblicze bóstwa z czystym sercem.

W ABSOLUTNEJ CIEMNOŚCI

Kapłan shinto w czasie ceremonii.
W dużych sanktuariach co pół roku odbywa się matsuri, czyli wielkie święto, przy czym każde sanktuarium ma swoją własną datę. Kapłani przed takim świętem przechodzą specjalne przygotowanie, w niektórych sanktuariach poszcząc przez tydzień lub dłużej. Najważniejszym elementem matsuri jest reisai, czyli wysoce formalna ceremonia składania ofiar przy otwartych drzwiach najświętszego przybytku; drzwi te poza tym nie są nigdy otwierane. Ceremonią towarzyszącą jest procesja przez miasto - lub poza miastem - ze świętym palankinem zwanym mikoshi; do palankinu wkłada się na ten czas materialny znak obecności bóstwa. Inną ceremonią towarzyszącą są kagura, święte tańce ilustrujące dawne mity, wykonywane przez miko, młode dziewczyny z parafii specjalnie do tej roli przygotowywane; tańce te wykonywane są z towarzyszeniem pradawnej muzyki gagaku. Jeszcze inne imprezy towarzyszące to przedstawienia teatrów no, zawody sumo czy łucznictwa, a także nowszych systemów walki, jak judo czy aikido. Najważniejszą jednak ceremonią, wykonywaną zasadniczo tylko raz w historii każdego sanktuarium, jest ceremonia Przemienienia, kiedy to specjalnie w tym celu wykonany przedmiot staje się shintai, czyli Ciałem Boga. Ceremonia odprawiana jest zawsze o północy, zawsze w absolutnej ciemności, przy czym wygaszone muszą być światła nie tylko na terenie świątynnym, ale także w okolicznych domach. Od tego momentu tylko najwyżsi kapłani mogą dotykać, a nawet oglądać Ciało Boga; wniesione ono zostaje do przybytku i tylko w wyjątkowych przypadkach jest stamtąd wynoszone. To właśnie dzięki tej ceremonii przybytek staje się Domem Bożym. Istnieją też inne obrzędy, wykonywane rzadko i czasem bez udziału świeckich. Niektóre z nich są tak święte, że znają je jedynie najwyżsi kapłani; wtajemniczanie w nich świeckich uważane by było za profanację.

CZERWONE SPODNIE

Funkcją kapłana jest wyłącznie poprawne wykonywanie skomplikowanych obrzędów i wypowiadanie modlitw w języku starojapońskim; jest to zawód dziedziczony z pokolenia na pokolenie. W niektórych sanktuariach dynastie kapłańskie sięgają daleko w głąb historii. Na przykład w Izumo Taisha kapłani pochodzą z rodziny Senge od siedemnastu pokoleń, a przedtem była doroczna rotacja między rodami Senge i Kitajima. W Usa Hachimangu dynastia trwa podobno nieprzerwanie od momentu powstania przybytku w VIII wieku, czyli od czterdziestu pokoleń, a w Aso-jinja jeszcze dłużej, bo od dziewięćdziesięciu pokoleń, czyli od 481 roku przed naszą erą. Generalnie kapłan shinto nazywa się kannushi, ale istnieją różne rangi kapłańskiego stanu. Główny kapłan świątyni nosi tytuł guji, może mieć on jednego lub więcej pomocników zwanych negi. Dziewczęta z parafii do momentu małżeństwa mogą pełnić funkcję miko, których zadaniem jest wykonywanie świętych tańców kagura, a na co dzień asysta przy większych ceremoniach. Kapłani w czasie ceremonii noszą śmieszne ubiory o kroju z czasów Heian, miko natomiast noszą białe bluzki i szerokie czerwone spodnie.

CIAŁO BOGA

Miko asystująca przy ceremonii.
Sanktuaria shinto, zwane po japońsku miya, jinja, jingu, lub taisha, są różnej wielkości, od niewielkich kapliczek do ogromnych kompleksów. Różnią się więc ilością i rozmiarami budynków, wszystkie jednak (jeśli nie liczyć przydrożnych kapliczek) posiadają pięć niezbędnych elementów: torii, sando, temizuya, gohei oraz shintai. Torii to charakterystyczna brama oznaczająca, że za nią znajduje się sanktuarium. Zazwyczaj jest ona drewniana i najczęściej pomalowana na czerwono, bywa jednak, że przed dużym sanktuarium stoi kilka torii, a pierwsza z nich (t. j. najdalsza od głównego przybytku), jest szczególnie dużych rozmiarów i wykonana z betonu. Sando to ścieżka, po której wierny w skupieniu zbliża się do przybytku. Zazwyczaj wysypana jest białym żwirem i z reguły w którymś jej punkcie jest zakręt, jako że zbliżanie się przed oblicze bóstwa w linii prostej oznaczałoby brak respektu. Temizuya to pojemnik na wodę do rytualnego obmywania rąk i ust, na pojemniku z reguły leży bambusowy czerpak; w dużych kompleksach temizuya często stoi w specjalnym pawilonie. Gohei to stojący przed drzwiami przybytku drewniany podstawek z zawieszonym na nim złożonym w charakterystyczny zygzak papierem; jest to znak obecności bóstwa. Wreszcie rzecz bezwzględnie najważniejsza: shintai, czyli Ciało Boga; jest to przedmiot, pod którego postacią bóstwo jest obecne. Shintai nazywane bywa relikwią, trafniejsze byłoby jednak porównanie do chrześcijańskiej hostii. Jest ono tak święte, że zasadniczo nikomu nie wolno nawet na nie patrzeć, jedynie w bardzo szczególnych okolicznościach mogą się do niego zbliżyć kapłani. Za shintai mogą służyć różne przedmioty, na przykład mosiężne lustro lub antyczny obosieczny miecz, może też nim być figurka, choć w takim przypadku nigdy nie jest wystawiana na widok publiczny. Bywa, że za shintai służy cała góra, tak jak to jest w sanktuarium Omiwa w prefekturze Nara; w takim przypadku nie ma budynku przybytku, a tylko budynki towarzyszące. Zazwyczaj jednak shintai jest niewielkim przedmiotem ukrytym przez większość czasu w przybytku zwanym - jeśli budynków jest więcej - honden.

SZNUR ZE SŁOMY

W dużych sanktuariach budynków jest z reguły więcej. Najważniejsze z nich to heiden, czyli sala ofiar kapłańskich, haiden, czyli oratorium przeznaczone dla wiernych, kaguraden gdzie wykonuje się święte tańce, a także święty most nad pobliską rzeką oraz stajnie dla niewidzialnych koni. Podobnie gohei jest najważniejszym symbolem obecności bóstwa, ale często obecne są też inne znaki, takie jak shimenawa, czyli sznur z ryżowej słomy zawieszany pomiędzy słupami torii lub u okapu przybytku (shimenawa zawiesza się też wokół pni świętych drzew), barwne flagi, a także mosiężne lustra (które, jeśli wystawione są na widok publiczny, nie stanowią shintai). Duszą każdej świątyni jest bez wątpienia honden. W większości sanktuariów istnieje wyraźna tendencja do wykorzystania przyrody w celu osiągnięcia efektu estetycznego. Nawet w środku miasta przybytki stoją pośród wiekowych drzew, odcięte od zgiełku codziennego życia. Z reguły panuje tam cisza, zakłócana jedynie szmerem żwiru pod stopami, a latem terkotem cykad pośród cedrów. Jeśli takie położenie nie jest możliwe, co w przypadku mniejszych sanktuariów w wielkich miastach zdarza się często, to przynajmniej (też w miarę możliwości) otacza się je żywopłotem. Nie trzeba być wcale wyznawcą, by obecność w sanktuarium shinto budziła dreszcz niesamowitości. Albo inaczej: by budziła poczucie jakiejś zagadkowej Obecności. Owa estetyczna siła shinto jest największą, a właściwie jedyną siłą tej religii.

ŚWIADOMOŚĆ OBECNOŚCI

Małe sanktuarium w centrum Tokyo
Shintô jest religią bez świętych pism, systemu etycznego, teologii. Nie jest świętą księgą najstarsza kronika Japonii zatytułowana Kojiki, ani tym bardziej następna, napisana po chińsku Nihongi. Oba teksty są w zasadzie księgami historycznymi pisanymi na chwałę panującej dynastii. Oba przytaczają dawne mity, przede wszystkim te, które potwierdzałyby tezę o boskim pochodzeniu dynastii, nie zawierają natomiast żadnych wskazań co do postępowania. Nie ma także żadnego imperatywu co do regularnego odczytywania tych tekstów, czy też rozpowszechniania ich pośród wiernych. Niektórzy uważają je wprawdzie za święte, ale w żadnym razie nie mają one statusu choćby zbliżonego do tego, jaki wśród swych wyznawców ma Biblia, Koran czy Wedy. Nie istnieją żadne pisma zawierające religijne przykazania i zakazy, brak jest systemu etycznego. Istnieje jedynie niejasne pojęcie "czystości serca" oparte na niepisanym założeniu, że w głębi serca każdy człowiek wie co powinien robić, a czego nie. Nie istnieje też teologia, nie ma rozważań na temat tego czym są kami (czyli bogowie), nie ma żadnych definicji ani dowodów na istnienie. Są natomiast pewne oczekiwania. Nie należy do nich zbawienie duszy ani nic, co by dotyczyło świata pozagrobowego, należy natomiast pomoc w sprawach życia doczesnego. Żadnemu z bóstw nie przypisuje się wszechmocy, tym niemniej oczekuje się od nich nieznanych bliżej mocy nadludzkich, przede wszystkim niesprecyzowanego wpływania na los. Dotyczy to spraw całkiem konkretnych: bezpłodne małżeństwo będzie składać ofiary i odprawiać modły w sanktuarium bóstwa płodności, poeta z ambicjami zwróci się o pomoc do bóstwa poezji. Dotyczy to jednak również nieokreślonej bliżej opieki, jak w przypadku małżeństwa, narodzin dziecka itd. A przede wszystkim dotyczy świadomości Bożej Obecności pośród ludzi, w specjalnie przygotowanym dla tej Obecności domu: sanktuarium.

JĘZYK I UBIORY

Pień drzewa ze sznurem shimenawa.
Nie ma świętych pism, doktryn, teologii; shinto przekazywane jest z pokolenia na pokolenie wyłącznie za pomocą rytuału. Od najwcześniejszego dzieciństwa Japończyk uczy się okazywania czci bóstwu: kiedy z rodzicami przychodzi do świątyni i składa ukłony przed przybytkiem, kiedy jako młody mężczyzna niesie święty palankin lub jako młoda dziewczyna wykonuje święte tańce, czy też kiedy jako młody kapłan uczy się modlitw w języku starojapońskim niezrozumiałym właściwie dla współczesnych. Również kiedy jako widz bierze udział w rozbudowanych ceremoniach. Jest to oczywiście uwarunkowanie, którego nośnikiem jest rytuał. Rytuał jest swego rodzaju dziełem sztuki, powtarzanym wielokrotnie w ten sam sposób, tak jak muzyka. W shinto widać wyraźnie, że architektura jest jakby rekwizytem rytuału: regularna przebudowa należy do jego elementów. I tak jak muzyka jest wpierw skomponowana, a potem tylko odtwarzana, tak i rytuał ma swój początek w czasie. Początki rytuału shinto sięgają czasów przedhistorycznych, a używane w czasie ceremonii język oraz ubiory z czasów Heian świadczyłyby, że ostatecznie rytuał uformował się, przynajmniej w swym głównym zarysie, właśnie w owej epoce. 

WYBRYKI CHULIGANÓW

Tym niemniej nie jest to rytuał martwy, żyje nim do dziś miliony ludzi. Spełnia on wśród Japończyków rolę taką, jaką wśród chrześcijan i muzułmanów spełniają ich święte księgi. Ekscesy z czasów ostatniej wojny, typu wysyłania na śmierć młodych lotników, były wybrykami bandy chuliganów mającymi - jak rozumiem - tyle wspólnego z shinto, co pogromy żydowskie z chrześcijaństwem. Duch shinto stanowi podtekst japońskiej kultury w ciągu całej historii. Świątynie buddyjskie, które w Chinach są zwykle kamienne lub ceglane i często daleko im do czystości, w Japonii niemal zawsze są z drewna i zawsze nieskazitelnie czyste, ze ścieżkami wysypanymi żwirem dookoła. Ceremonia herbaty, w Chinach wykwintna i z użyciem ozdobnych utensyliów - w Japonii nabiera dramatycznej prostoty. A być może i współczesny brak postępów w propagowaniu chrześcijaństwa ma swój związek z japońskim rozumieniem szacunku dla świętości: wielkie-pseudo gotyckie kościoły, gdzie wchodzi się z butami (Japończyk wchodząc do miejsc kultu takich jak świątynia buddyjska, sanktuarium shinto, czy nawet do czyjegoś domu zdejmuje buty) nie kojarzą się mieszkańcom tego kraju z miejscem czci Bożej Obecności.

Twórcy rytuału musieli sobie zdawać sprawę jaki efekt ma on na współczesnych. Ciekawe jednak, czy zdawali sobie sprawę, jak dalekosiężny będzie jego efekt w czasie.



Więcej na temat sztuk Japonii w mojej książce "CZARKA GORZKIEJ HERBATY"

No comments:

Post a Comment